22:22 ♥
Spogląda na niego mrużąc powieki i uśmiechając się zaczepnie.
On siedzi na łóżku, z padem w ręku i wybija kolejne moby, udając że nie zwraca na nią uwagi. Tak naprawdę cała sytuacja niezmiernie go bawi. A zwłaszcza fakt, że już dwukrotnie minęła jej kolejka, a on nie miał najmniejszego zamiaru oddawać jej zabawki.
Wczuł się w grę i nie zauważył kiedy skoczyła w jego kierunku i śmiejąc się zaczęła zabierać mu pada.
- Żartujesz sobie?! - krzyknął pomiędzy śmiechem. - Byłem już tak daleko! A teraz na bank mnie zabiją bo nawet nie wiem co robię! Nefi, zejdź ze mnie!
- Oddawaj pad i przyznaj, że teraz moja kolej! - powiedziała pochylając się nad nim.
Tak właściwie cała ta scena musiała z boku wyglądać niezwykle komicznie. On leży na plecach, a ona siedzi na nim trzymając go za nadgarstki i patrząc na niego groźnie, gdy on śmieje się do rozpuku.
- Dobra, dobra. Masz - powiedział zrzucając ją z siebie.
Uśmiechnęła się triumfalnie po czym odłożyła pada na komodę.
- Serio!? - krzyknął patrząc na nią z niedowierzaniem.
Zignorowała jego pytanie i zaczęła sadowić się wygodnie na przeciw niego.
- Mam dla Ciebie prezent urodzinowy - powiedziała patrząc na niego z uśmiechem. - Zamknij oczy.
- Ale po co?
- Zamknij proszę...
Spojrzał na nią z dezaprobatą, ale z ociąganiem zamknął oczy.
Zamachała mu dłonią przed oczami aby upewnić się, że nie podgląda i z uśmiechem zabrała się do dzieła. Skupiła się na moment i zaczęła wymazywać wszystkie elementy pokoju. W zamian za to stworzyła jaskinię z kamienia, łóżko z czerwonym materiałem, crafting table i jeszcze kilka innych, pasujących do całości, niezwykle kwadratowych rzeczy.
- Dobrze, możesz już otworzyć - szepnęła napinając się w oczekiwaniu na jego reakcję.
- Naprawdę nie wiem Nefi, czemu miało to słu... - zaczął mówić otwierając oczy, lecz nie zdążył skończyć bo jego usta zamarły w wyrazie zdziwienia.
- Nie wiedziałam co powinnam dać Ci na urodziny - zaczęła po cichu. - Więc pomyślałam, że to będzie dobry pomysł. W końcu tak lubisz tą grę...
Wstał i zaczął się przechadzać dotykając wszystkiego po kolei. Szokował go fakt, że wszystko wygląda tak naturalnie i prawdziwie. Zamrugał kilka razy aby upewnić się, że to co widzi nie jest halucynacją.
- Ale jak Ty to...? - zapytał nie dowierzając
- Zaraz Ci pokarze - odpowiedziała nagle zadowolona z jego reakcji. - Jeśli będzie Ci lepiej, to możesz zamknąć oczy, ale nie musisz, choć na początku jest tak łatwiej.
Spojrzała na niego ciekawa co zrobi, ale on jedynie patrzył na nią z wyczekiwaniem.
- Teraz musisz wyobrazić sobie coś bardzo dokładnie, ze wszystkimi szczegółami. Uwierzyć, że to tu jest - powiedziała to tonem jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.
Westchnęła widząc jego zmieszany wyraz twarzy.
- Zobacz - mówi i wyciąga przed siebie rękę. - Wyobrażam sobie teraz czerwonego tulipana. Ma twardą, ciemno zieloną łodygę i grube płatki. Jego czerwień intensywnością przypomina krew, a zapach który wydziela jest niespotykanie przyjemny.
Słuchając patrzy oczarowany jak to co mówi zamienia się w rzeczywistość. Jeszcze nie skończyła opisywać tego o czym myśli, a na jej dłoni leży już idealny, krwiście czerwony, tulipan.
Podnosi się i wręcza mu go jako manifestację swoich uczuć jednak on zbyt zaaferowany unaocznianiem nawet nie odczytuje jej intencji.
- Więc mogę stworzyć wszystko? - pyta, a jego podekscytowanie jest tak wielkie, że aż zapaliły mu się oczy.
- Oczywiście - odpowiada. - Co tylko zechcesz.
Opuszcza dłoń z tulipanem i spogląda na niego smutno, podczas gdy on głowi się nad tym co by tu unaocznić.
Zerka na nią niepewny, po czym zamyka oczy i skupia się na czymś intensywnie, a kiedy je otwiera stoi przed nim Sasha Grey w stroju kąpielowym, wysmarowana oliwką do ciała.
Chłopak śmieje się głośno po czym zmienia ją w Yeti.
Unaocznianie idzie mu coraz to lepiej. Już po chwili Minecraft'owa jaskinia wypełniona jest najróżniejszymi rzeczami i biegającymi zwierzętami.
Ona jedynie stoi w miejscu i obserwuje jego radość ze stwarzania nowych rzeczy. Uśmiecha się za każdym razem gdy coś mu nie wyjdzie i poprawia niedoskonałości.
On jest zafascynowany zabawą w stwórce. Wymyśla ptaki, drzewa, kilka wiewiórek i nawet małego Slime'a, który skacze dookoła, a potrem tworzy jeszcze masę innych rzeczy. Kiedy unaocznianie mu się nudzi po prostu obraca się i przygląda temu co stworzył.
***
Machnęła dłonią i usunęła wszystko co ich otaczało, a zamiast tego wymalowała im krajobraz z pocztówki, która wisiała u niej w domu na lodówce. Wielki wodospad, miękka i zielona trawa, na której źdźbłach mienią się kryształki rosy. Uśmiechnęła się delikatnie i podeszła do niego.
Stworzył właśnie orła i kolorował mu pióra tęczą.
- To wszystko jest takie niesamowite - powiedział podnosząc na nią wzrok.
- Wszystkiego najlepszego - szepnęła przytulając go mocno.
- Ale jak to jest możliwe? - pyta odsuwając się od niej i tworząc setki kolorowych motyli.
- Zabrałam Cie do mojej wyobraźni, w niej wszystko jest możliwe - mówi delikatnie dotykając jego policzka, jednak odsuwa się widząc, że nie jest to coś na co miałby ochotę. - Możesz stworzyć tu wszystko czego tylko zapragniesz. Wszystko czego Ci brakuje - dodaje spuszczając wzrok i unaoczniając małego serwala, który teraz łasi się do jej łydek.
Chłopak zamyśla się na chwilę. Zamyka oczy, ponieważ chce być niezwykle dokładnym. Nie jest taki sprawny w unaocznianiu jak ona, więc kiedy zaczyna modelować swoje myśli, pojawia się ich migotliwy kontur.
Ona zamiera w miejscu przytulając kota do piersi. Łzy stają jej w oczach kiedy uświadamia sobie co...lub kogo chce on unaocznić. "Wszystko czego Ci brakuje" - przypomina sobie swoje własne słowa i ostro się za nie karci. Czuje, że zwierzak szamocze się w jej ramionach więc wypuszcza go i podchodzi bliżej unaocznionej już dziewczyny. Wyciąga rękę żeby jej dotknąć, lecz w porę zwalcza tą potrzebę. Czuje jak w jej oczach zbierają się łzy... jak wszystko w niej umiera.
- Jest piękna - szepcze przyglądając się jej kasztanowym włosom i jasnej cerze.
- Tak... I cała moja - jego głos wypełnia taka duma, że niewypowiedziany ból przeszywa jej serce.
***
Krzyczy szarpiąc się we własnych myślach. Rozbija wszystko na najmniejsze cząstki materii. Usuwa wodospad, trawę, kamienie, biedronki, rosę, tęczowego orła i czającego się na niego kota. Jego. Pozostawia tylko ją. Tak piękną i niesamowitą. Taką stworzoną wprost dla niego.
Przygląda się jej uważnie po czym wybucha głośnym płaczem przez co nie jest już w stanie zobaczyć niczego więcej. Łzy spływają po jej policzkach skapując w pustą przestrzeń wyobraźni.
***
Poczuła przeszywając ból w klatce piersiowej i skuliła się w sobie.
Nie miała siły na nic więcej.
Zawiesiła się w przestrzeni wyłączając myślenie. Po prostu trwała. Rozpaczając nad nicością.
***
Zamyka oczy i wczuwa się w ciche granie świerszczy. Delikatna, chłodna bryza owiewa jej mokrą od łez twarz, pozostawiając delikatne pocałunki.
Otwiera oczy, w których nie ma już uczuć.
Białą próżnię zamienia w czarne sklepienie. Wyciąga palec i włącza kilka gwiazd.
Pisze w powietrzu jego imię.
Później jej imię.
I swoje też.
Zaczyna myśleć.
Wymazuje siebie.
- Tak dużo lepiej - szepcze, po czym wyłącza wszystko.