wtorek, 2 września 2014




Nie było mnie.
Nie było mnie tyle czasu.
Ale...ale w zasadzie co z tego?
Haha
Czy ktokolwiek zauważył?

Raczej nie

***

Gdy byłam mała zawsze grałam z rodzicami w karty. Już nawet nie pamiętam w co, teraz nie gram. Wcale.
Pewnie były to jakieś dziecinne gierki, bo w co innego można pogrywać z 6 letnim dzieckiem? Nie wiem.
Taty nigdy nie ogrywałam, tata był świetny. Nadal jest z resztą. Ciężko było by nie. Grał pół życia.
Mama. Ona zawsze ze mną przegrywała bardzo się przy tym denerwując. No bo jak przecież dziecko może ogrywać dorosłego.
A przecież Ona była dorosła. Jest. Teoretycznie.
Pewnego dnia gdy ograłam ją przy znajomych bardzo się zdenerwowała. Trzasnęła kartami i spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem spod którego jednak przebijała zawiść.
"Kto ma szczęście w kartach, nie ma go w miłości" - powiedziała mi, a jej głos przepełniał jad.

Matczyna miłość to najpotężniejsze i najwspanialsze stworzone uczucie...

***

Dawno mnie nie było.
Zauważyłam nowego komentatora! To bardzo szokujące, ale za razem miłe, że ktoś czyta moje umysłowe smuty.
Szkoda, że nasza rozmowa musi toczyć się w tak głupi sposób. Mimo to zapraszam do prywatnego kontaktu via mail, na przykład.

Nie chcę teraz być niemiła. Może źle zrozumiałam Twój tok myślenia, ale taka już jestem, że nie mogę tego teraz zostawić tak samopasem.
Przepraszam więc.

W takim razie może po kolei.
a.) hm. żyć złudzeniami? Ja? Hahahha, już dawno temu przestałam właśnie. Niestety. Złudzenia czasem są dużo... to raczej oczywiste, że przyjemniejsze, ale głównie pomagają przetrwać ciężkie dni. Kiedy rano natarczywy dźwięk budzika zmusza Cię do wstania, po praktycznie nie przespanej nocy, dobrze jest mieć możliwość wyobrażenia sobie, że wstawanie wcale nie boli aż tak bardzo, a codzienność nie chce zadziałać na Ciebie w sposób destrukcyjny.
Złudzenia pomagają. Ale to już przeszłość. Wyzbyłam się złudzeń. Ociekam realizmem codziennej agonii.

b.) nie wiem nawet co na to odpowiedzieć. Sprzeczne sygnały? Podobno mam się wyzbyć złudzeń. Piszę to co myślę, to jak ja odbieram to wszystko. Kto wysyła sprzeczne sygnały? Żyjemy w świecie, w którym ludzie mówią >>idę się wysrać<< gdy ruszają w stronę toalety i >>chce się z tobą ruchać<< na pierwszej randce. Bezpośredniość odarła ludzi współczesności z całej tajemnicy życia. Nie ma tu miejsca na sprzeczne sygnały.

c.) ten punkt odrobinę kłóci mi się z II komentarzem i zawartymi w nim słowami >>interesuje sie psychologia<<. Byłam u naprawdę wielu psychologów i jeszcze żaden nie powiedział mi czegoś takiego. >>Nie usprawiedliwiaj się<<? Czyli co? Całe życie mam "obwiniać się" za jakąś wyimaginowaną z Twojej strony winę? To trochę sprzeczne z kodeksem psychologicznym, nieprawdaż?
Poza tym ja nie chciałam nikomu niczego odbierać. Ja tylko dawałam komuś alternatywę dla innego życia. Nie skorzystał ze swojej szansy, a to już jest jego wybór, jego decyzja. Może jestem ślepa, ale nie widzę tu swojej winy. Czy ja coś komuś narzucałam? Groziła? Nachodziłam kogoś? Próbowałam przekonać za wszelką cenę używając wszelkich dostępnych środków? Kurwa, poczułam się jak Jechowa.
Ja się tylko zakochałam. I to w zasadzie nie była moja wina. Jego też nie. Nie była to niczyja wina. Tak wyszło po prostu. Podzieliłam się tym z nim, a on zrobił to co uważał za najlepsze dla siebie. Szanuję jego decyzję. Ale czy zrobiłam coś złego odkrywając się ze swoimi uczuciami?
Uważam, że lepiej się czymś podzielić, niż dusić to w sobie. To zdrowsze dla duszy. Czy się mylę?

A jeszcze wracając do pierwszych słów tego punktu - >>zastanów się nad swoimi błędami<<. Duh... czy ja właśnie tego nie robię? Czy nie po to własnie jest ten blog? Te wszystkie posty? Te godziny spędzone przed komputerem?
Hm. Może wydaje mi się to błędne, ale tak. Właśnie to próbuję pobudzić w sobie za każdym razem stukając w klawiaturę - siłę dedukcji.
Może wydaję się głupią, pustą laską, ale... No dobra. Nie ma >>ale<<...
Po prostu uczenie się na błędach to chyba dobra sprawa.

***

Miło było przeczytać opinię kogoś innego. Dziękuję Ci Anonimie. 
A Ciebie Igorze pozdrawiam. W związku z Twoimi ostatnimi gratulacjami dotyczącymi mojej osoby postanowiłam zerwać nasz kontakt. Nie chcę abyś miał przeze mnie kłopoty. 

***

Wiem, że już nie znajdę drugiego takiego uczucia...wiem o tym. To co czuję jest niepowtarzalne i... Może nie będę się już pogrążała.
Nie chcę o tym zapominać. A nawet gdybym chciała to nie potrafiłabym.
Pewnie zranię tym wielu ludzi, ale...
Boże, dlaczego wszystko jest tak skomplikowane...
Kończę zanim spadnę na sam dół rowu emocjonalnego, który powstał w moim umyśle.
Mur.
Kartonowy mur.
Buduję na nowo mur z kartonu.