niedziela, 30 grudnia 2012

Mam dość

Mam najzwyczajniej dość. Potrzebuję impulsu. Nie, potrzebuję wstrząsu. Lub potężnego kopniaka! A tak naprawdę to potrzebuję najzwyczajniej chłopaka. No, może nie takiego zwykłego. Chłopaka, który złapie mnie za ramiona, potrząśnie i powie w twarz: "Haloo! Księżniczko! Obudź się to ja, Twój książę w złotej zbroi i na białym rumaku! Niestety zbroję oddałem do muzeum, a rumaka przerobili na salami. Ale jednak jestem. Właściwie to tylko dla Ciebie." Czy proszę o tak wiele? O tak, najwyraźniej za wiele.

Nic na tym świecie nie ma swojego miejsca. NIC kompletnie. Dlaczego ja, przeciętny obywatel kraju Polska, nie wyróżniający się nadto, grzeczny i opanowany, nie potrafi znaleźć sobie miejsca? Niech mi to ktoś wytłumaczy, dlaczego? Przecież nie proszę o wiele. Proszę jedynie o ciepłe miejsce, łóżko z twardym materacem, szarego kota (jedyne co mam) i kogoś kto będzie mnie kochał. Uważam, że nie jest to jakaś wygórowana cena za moje szczęście. Tym bardziej, że szczęśliwy człowiek jest bardziej twórczy. Ja będąc w obecnym stanie emocjonalnym... no cóż, bądźmy szczerzy, nie wiele mogę zdziałać, co widać na załączonym obrazku.

Cały świat spadł mi na ramiona, a ja jestem zbyt słaba żeby go podnieść. Głupia nie słuchałam kiedy pani na wf krzyczała, że mam ćwiczyć, a nie się obijać. Teraz mam to czego chciałam... leżę plackiem pod nadmiarem błędów, nieudanych prób, złamanych obietnic, niewykorzystanych szans... Mógłby ktoś przyjść z łopatą i mnie odkopać, proszę?