wtorek, 28 maja 2013

Irracjonalność?

Nie umiem wyrażać tego, co czuję w słowach. Nie wiem co mam Ci powiedzieć, co? Że Cię kocham? Że wciąż po nocach nie śpię, i że wciąż jest źle?

***

Bo jak inaczej nazwać tą sytuację?
Nie mam pojęcia.
Wszystko mi się miesza, a w myśli w głowie gotują się jak w wielkim kotle.
Kiedy już uda mi się na chwilę na jakiejś skupić zaraz mi umyka, albo sama ją wypuszczam nie mając wystarczających pokładów sił.
Chodzę jak struta.
Nie mam ochoty na rozmowę z kimkolwiek. No, może z wyjątkiem jego.

***

Wszystko stanęło na głowie.
Dlaczego nic nie może być proste?

***

Zbędna. Właściwie ciekawe słowo.
Zazwyczaj gdy mamy coś niepotrzebnego/zbędnego wyrzucamy to do śmieci bądź oddajemy komuś innemu.
A czy z ludźmi też tak robimy?
Są specjalne składownie, do których oddaje się zbędnych już ludzi?
... nie, nie chodzi mi o hospicja. To zupełnie inna bajka.

***

Myśli krążą, obiegają, znikają i wracają.
W kółko, i w kółko i znów.
Irracjonalna pogoń za czymś nierealnym.
Niekończąca się pętla zdarzeń.
Ciąg przyczynowo-skutkowy.
Jak mogę go zakończyć?

***

/when im gone, when im gone, u're gonna miss me when im gone/ - czy aby na pewno...?

poniedziałek, 27 maja 2013

Never Ending Story

(...)
- Opowiedzieć ci bajkę na dobranoc?
- Mówisz poważnie?
- Zawsze jestem poważny.
(...)
- Dobrze.
- Zamknij oczy.
(...)
-...kiedy chłopiec miał sześć lat, ojciec dał mu sokoła do polowań. "Sokoły to drapieżniki, zabijają inne ptaki", powiedział. (...) Sokół nie lubił chłopca, chłopiec nie lubił sokoła. Jego ostry dziób przyprawiał go o niepokój, jasne oczy wciąż go obserwowały. (...) Nie wiedział, że ojciec wybrał sokoła, który przez ponad rok żył na wolności, i dlatego oswojenie go było prawie niemożliwe. Ale chłopiec próbował... (...) Przebywał z sokołem cały czas, nie dawał mu spać, wciąż do niego mówiąc albo nawet grając muzykę, bo zmęczonego ptaka łatwiej oswoić. Nauczył się używać sprzętu: rękawicy, pęt, kaptura, rzemienia, którym przywiązywał sobie sokoła do nadgarstka. Powinien trzymać go w ciemności, ale nie potrafił się do tego zmusić. Zamiast tego siadał tam, gdzie ptak mógł go widzieć, dotykał go i głaskał po skrzydłach, żeby zdobyć jego zaufanie. Karmił go z ręki, ale z początku ptak nie chciał jeść. Później jadł tak łapczywie, że kaleczył mu dziobem dłonie. Ale chłopiec był zadowolony, bo zrobili postępy. Chodziło mu o to, żeby ptak dobrze go poznał, nawet jeśli ranił go do krwi. Chłopiec zaczął dostrzegać, że sokół jest piękny, że jego smukłe skrzydła są stworzone do szybkiego lotu, że jest silny i szybki, dziki i łagodny. (...) Czasami ptak wskakiwał mu na ramię i wsadzał dziób w jego włosy. Chłopiec wiedział, że sokół go kocha, a kiedy był pewien, (...) poszedł do ojca i pokazał mu, czego dokonał. Spodziewał się pochwały, ale ojciec wziął ptaka, teraz oswojonego i ufnego, i skręcił mu kark. (...) rzucił bezwładne ciało na ziemię. "A ty nauczyłeś go kochać. Sokoły nie mają być kochanymi, domowymi pupilami. Są dzikie, gwałtowne i okrutne". Później, kiedy chłopiec został sam, płakał nad przyjacielem, aż w końcu ojciec przysłał sługę po martwego ptaka i kazał go pogrzebać. Chłopiec już nigdy więcej nie płakał i nigdy nie zapomniał tego, czego się nauczył: że kochać to niszczyć i że być kochanym to znaczy zostać zniszczonym.
(...)
- To okropna historia.
- Naprawdę?
- To historia o dręczeniu dziecka. Ojciec chłopca to potwór.
(...)
- To dobra historia, jeśli się nad tym zastanowić. Ojciec po prostu stara się uczynić chłopca silniejszym. Nieugiętym. (...)
- Ale musisz się trochę naginać(...). Bo inaczej się złamiesz.
- Nie jeśli jesteś dostatecznie silna.
(...)

***

Tak, przesłanie ponadczasowe, prawda? Nie da się tego ukryć.
Dlaczego historie aż tak lubią się powtarzać?
Pytanie tylko, który z nich miał gorzej - sokół czy chłopiec.
Sokół umarł co prawda, jednak skręcenie karku to śmierć szybka i, w miarę możliwości, bezbolesna, a przynajmniej zapomniał o chłopcu, który zaś cierpiał strasznie.
Może szybka analiza, hę?

***

Kiedy chłopiec dostał sokoła, kiedy doszło do pierwszego spotkania, nie przypadł mu do gustu. Ciągle doszukiwał się w nim wad i skupiał się tylko na nich. Awersja jakiej się do niego nabawił nie pozwalała mu na spokojne przebywanie w jego obecności. Jednak z czasem, może po odrobinę bliższym poznaniu, chłopiec zaczął dostrzegać atuty sokoła. Już nie widział w nim tylko wroga, ale obiekt ciekawych doświadczeń. Bardzo zależało mu na zdobyciu jego zaufania, bo i sam chciał móc mu ufać. Chłopiec zaczął oddawać sokołowi cząstki siebie, licząc na to, że ten zacznie robić to samo. Nauczył się z nim rozmawiać, chociaż ten nie raz doprowadzał go do szału, ale jednocześnie sprawiał ogromną przyjemność. Sokół stał się jego jedynym przyjacielem, do którego zaczynał przyzwyczajać się aż nadto. Okazało się, że w praktyce (choć może z wierzchu nie było to dostrzegalne) byli jak dwie połówki jednej kropli wody, które wiatr brutalnie rozdzielił ciskając nią o szybę. Były momenty, w których chłopiec naprawdę czuł się kochany przez sokoła. Problem w tym, że dochodziły do tego problemy z zewnątrz, których historia tu nie przedstawia. Bowiem chłopiec miał kota, który kochał go bardzo. Jednak mały chłopiec nie chciał ranić futrzaka i nie powiedział mu o bliższym zaprzyjaźnieniu się z sokołem. Czy było to z jego strony egoistyczne? Możliwe, że tak. Chciał przecież w ten sposób zatrzymać obu przy sobie. Z czego wynikał egoizm chłopca? Z samotności? Z otaczającej go ciemności? Z bólu czy cierpienia? Nie mnie to oceniać.
Problem powstał gdy chłopiec dowiedział się, że sokół też ma swoje zobowiązania, które wprost bezpośrednio przeszkadzały w ich kontaktach.

***

Sokół również nie przepadał za chłopcem. Lubił wyśmiewać się z niego na uboczu i szydzić. "Nocny Łowca?" mówił. "Co z niego za pożytek, gdy światło zgaśnie nawet runy mu nie pomogą". Jednak gdy chłopiec wydoroślał i zaczął sprawnie posługiwać się stelą i śmiało kreślić runy na skórze zostawiając w ten sposób wypalone znaki, sokół zaczął dostrzegać w nich piękno. Nie obchodziło go to, że większość z nich służyła do kamuflażu przed światem, uśmierzeniu bólu, pozwalała założyć maskę na twarz i ukrywać prawdziwą. Lubił siadać i patrzeć na wijące się linie, które choć mówiły o tym ile w życiu wycierpiał, i tak go zachwycały. Kiedy chłopiec zaczął poświęcać mu uwagę, sokół bał się, że może go skrzywdzić. Traktował go z dystansem i starał się odpychać go jak tylko mógł - co najmniej na rozpiętość skrzydeł, aby nie spoufalać się za bardzo. Jednak gdy odkrył, że jego dotyk wcale mu nie przeszkadza, a wręcz sprawia odrobinę przyjemności zaczął pozwalać na więcej, dając w ten sposób chłopcu nadzieję, że w jego życiu w końcu będzie normalnie. Sokół ufał chłopcu, w historii powiedziane jest nawet, że go kochał, ale tego właściwie powiedzieć nie możemy.
Sokół umierając skazał chłopca na to, żeby ten cierpiał, ale czy z drugiej strony miał wybór? Niestety nie, ale właściwie nie mamy pewności, czy w chwili zagrożenia nie zostawił by chłopca.
Mamy jednak pewność, że jego życie, choć może wykręciło mu głowę (dosłownie też... ), to pozbawiło go cierpienia jakim jest strata. Umarł w nieświadomości, bo chłopiec bardzo silnie kochał sokoła, ale nigdy mu o tym nie mówił. Jednak od bólu samotności wybawiła go śmierć, kto nie wybrałby takiej drogi?

***

W historii nie zostało opisane cierpienie chłopca. Płakał, owszem, ale poza tym siedział ze stalą i kreślił na ciele ptaka kręte runy, którymi próbował go wskrzesić. Pomimo jego umiejętności to było dla niego zbyt wiele. Poparzone znakami ciało spoczywało bezwładnie mokre od chłopięcych łez. Na koniec, gdy Łowca stracił już siły narysował sobie na nadgarstku najsilniejszy znak jaki kiedykolwiek zrobił. Chciał zapamiętać tą chwilę i już zawsze wiedzieć jak się w niej czuł. Zapieczętował w sobie ten ból, aby móc wracać do niego w każdej chwili słabości i napawać się jego okrutnym pięknem.

***

Przyjrzyjmy się może jeszcze postaci ojca. Facet nie chciał źle, bądźmy szczerzy i odważnie spójrzmy prawdzie w oczy. Zabijając sokoła chciał nauczyć chłopaka czym jest ból i strata, chciał go zgnębić, poniżyć, postawić w najgorszej życiowej sytuacji, niemocy i bólu. Postanowił zabić jego miłość i zgnieść ją w zalążku. Nie dał jej możliwości rozwinięcia się. Zabił chłopca razem z nią.

... kurcze, może jednak chciał źle?




***

Ja wbrew pozorom ciągle do czegoś zmierzam.
Musze sobie z Toba cos wyjasnic.
Po pierwszym zdaniu nie zapowiadało się źle. Jednak zagłębiając się w wypowiedź coraz mocniej zaciskałam oczy, aż całkiem przestałam czytać. Jednak słowa przeczytane dotychczas odbijały mi się echem po czaszce.
Nie znasz pojęcia empatia
To co robisz mnie krzywdzi
osoba, która jest dla mnie wszystkim
wreszcie kochana
nie wiem czy rozumiesz to uczucie
dała spokój
wchodzi butami
jak można cierpieć
ile można płakać
bo JAKIEJŚ dziewczynie śni się MÓJ chłopak
...
nie masz uczyć
nie
masz
uczuć
...
NIE MASZ UCZUĆ
nie umiesz czuć
czuć nie umiesz
czucie jest ci obce
nie
masz
uczuć
KURWA
...

Zacisnęłam oczy najmocniej jak umiem próbując wypchnąć obrazy przebiegających po powiekach słów. Oddychaj Nefi, to nie boli. Wdech, wydech. Jednak boli... Ale oddychaj.
Pomyśl o słoniach. Dlaczego o słoniach? To nie wiem, o paprotkach, tylko myśl Nefi. Wolę o śniegu. Dobrze, więc myśl o śniegu. Więc śnieg jest biały, puszysty i miękki. Biały przestaje być wtedy gdy jakiś zwierzak go obsika lub inny chuj. Miękki przestaje być po chwilowej odwilży i nagłym przymrozku. Wtedy powstaje twarda skorupa... to tak jak z krwią. Kiedy masz słabszy dzień krew lubi płynąć po skórze tworząc szkarłatne meandry, a później zasychając... Otwórz oczy.

szmata
kurwa
to co robisz
okrutne
krzywdzące
znikniesz z mojego życia
zniszczyć nasz związek
pasujesz idealnie do schematu
tracić czas
...
tracić kurwa jebany czas
czas jebany kurwa tracić
...
tracić czas
...
nie masz uczuć...
nie
masz
uczuć
tracić
czas
nie masz uczuć i tracisz czas
czas tracisz i uczuć nie masz
nie
masz
uczuć
i
tracisz
czas
czas
tracisz
uczuć
nie
mając
...

Wdech i wydech Nefi. Pamiętam przecież. Wiem, przypominam tak profilaktycznie.

...
nie masz uczuć
...
Jeśli nie mam uczuć, tak?
mhm
To dlaczego bolą mnie te słowa? Dlaczego boli mnie ta sytuacja? Dlaczego kilka godzin wcześniej pisałam mu, że czuję się okropnie gdy O TYM myślę? Dlaczego sprawa przybrała taki obrót? Dlaczego czuję się jak śmieć? Dlaczego mam wyrzuty sumienia? Dlaczego boli mnie serce?
A tak, bo nie mam uczuć kurwa.
Nefi, krwawisz. Mam to gdzieś, nie mam uczuć, chociaż mienie gdzieś to też w zasadzie uczucie, nie ważne, mam to w dupie. Ale plamisz ulubione spodnie. Jakie to ma znaczenie.

***

Jestem psychiczna? Owszem, nigdy nie twierdziłam, że normalna. Problem w tym, że i don't judge people. And i don't want to be judged. Kurde, czy to takie trudne? Ja jej nie oceniam, że robi to to i tamto. Właściwie nawet nie chcę bo nie od tego jestem.
Kurwa.
Nie masz uczuć.
Zabolało, nie powiem, że nie. Jak na człowieka, który nie ma uczuć całkiem dużo rzeczy mnie w życiu zabolało. Ludzie otwórzcie oczy! To, że się uśmiecham nie znaczy, że jestem wesoła! To, że kocham Twojego chłopaka nie znaczy, że chcę Ci Go odebrać! Bądź z nim, życzę Wam jak najwięcej szczęścia. Wiesz dlaczego? Właśnie dlatego, że Go kocham. Tak, niewyobrażalne, prawda?

***

A ja łamiąc wszelką logikę nadal do czegoś dążę.
Chcę pokazać, że tak naprawdę całkiem dobrze wiem, czym jest empatia. Kurdę... nawet rozmawiałam z Nim o tym.
Czuję się głupio w stosunku do Twojej dziewczyny...
Czy moje słowa naprawdę znaczą AŻ tak niewiele, że można je ignorować?
rozumiem
Odpowiedział. I co z tego? I co z tego jeśli żadne nie rozumie?

***

Jasne. Mnie nie ma
To nie tak, że Ciebie nie ma. Ale Ty masz swoich kumpli, swojego yt i swoją dziewczynę. Nie mogę wpakować Ci się w butach do życia bo mam błoto na podeszwach.
...

***

Nefi...
Właśnie nie istnieję. Świat jest o jedną osobę lżejszy.
Co?!
Nie rozumiem wzburzenia.
No bo chyba nie masz zamiaru zrobić sobie krzywdy.
Póki co wystarcza mi półświadomość nieistnienia i kumulowanie bólu w różnych nieistotnych miejscach ciała.
Nefi...
Słucham
Nie mów tak.
Mam się uśmiechać i cieszyć ze swojej głupoty...? Nie sądzę.
... Nefi kuźwa!
Co? A co innego mogę zrobić? Próbowałeś odpowiedzieć na to pytanie i postawić się w mojej sytuacji? Spróbuj teraz, zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteś mną. Obleśnie, co? Ale nie o to mi chodziło. Czujesz tą bezradność? Tą gęstniejącą niemoc dookoła mnie? Otwórz oczy i pomyśl, że ja mam tak cały czas.

***

Nefi
Tak?
<3
Awwww. Za co?
Że jesteś

***

I teraz miałem taką myśl. Kurdełe. Jest z nim myśli o mnie. Chora sytuacja. No ale później myślałem - oh wait mam taką samą sytuację.

***

Nefi możesz już iść spać?
Tak Ci spieszno do zagoszczenia w moim śnie? Spokojnie, jeszcze pamiętam ten z tej nocy, i z zeszłej... i ze wszystkich

***

Rzeczywiście czyste ze mnie zło... prawda? Niestety w moim przypadku to takie never ending story. Wpadłam w pętle. Dziura czasoprzestrzenna zassała mnie do środka i nie chce wypuścić. Wybacz - krzyczy. Jednak ja nie wybaczę.
Upadłam.
Podnieść się podniosę jednak o ile słabsza?
Nie pisałam tego od tak sobie.
Pisałam bo uważam, że to ważne.
Zważywszy, że jak na człowieka nie znającego empatii bardzo często współodczuwam. I to ze wszystkimi. I to mnie zabija.

***

nie
masz
uczuć

***

Gdyby rzeczywiście tak było czy mogłabym kochać? Hm. Może On jest w pewnym sensie sokołem? Bo przecież ona Go dla mnie zabiła. Nie "dla mnie" w znaczeniu ofiary, ale w tym płytszym. Dla mnie osobiście. Mam zerwać kontakt i podejrzewam, że usunięcie ze znajomych na fb to nie do końca to co miała na myśli.
Kontakt wzrokowy - 0
Kontakt cielesny - 0
Kontakt emocjonalny - -1000000000(0...)k

***

Czy będzie bolało? Jasne, że tak. Już boli.
Ale ja
nie
mam
uczuć

***

Tak. Najlepiej Nefi nie odpisać
Mówisz? Szkoda bo odpowiadam już od 6h.

***

W oczach mi się dwoi. Wiem, że nie napisałam wszystkiego co bym chciała, ale czy kiedykolwiek tak było? Chyba nie.
Poza tym, gdybyśmy zawsze mówili to co chcemy mówić świat byłby prostszy.

***

Nefi czy możesz mnie kuźwa nie ignorować?!
Nawet gdybym chciała... to nie potrafię

***

Wdech i wydech. Czy można mieć żyletki w płucach? Głupia, jasne, że nie. Więc dlaczego boli? Wdech i wydech. Bo masz świadomość, że wolałabyś już tego nie robić. A tak... może i racja.
Ale czekaj, jest jeszcze coś...

ja
nie
mam
uczuć

A tak...
Czy to znaczy, że go nie kocham?


... nefi ogarnij się ... nie potrafię

#edit

jeszcze tyle chciałabym napisać...


niedziela, 19 maja 2013

Letarg


i'm just trying to breath - she said with sadness
i know, but you can't anymore - he whispered and kissed her softly


***

Wstaję rano, patrzę w lustro i widzę twarz, która z dnia na dzień należy do mnie coraz mniej.
Myję zęby okrężnymi ruchami szczoteczki, wypluwam pastę do zlewu i obserwuję jak znika w syfonie łudząc się nadzieją, że zabierze mnie ze sobą.
W szkole sprawiam pozory życia. Czasem nawet udaje mi się zachowywać normalnie.
Po szkole jem obiad i wracam do 6 szarych ścian, jednej ceglanej i jednej pod tapetą, mojego pokoju.
Kładę się na dywanie i czekam aż Jess położy się na moich plecach.
Zamykam oczy i udaję, że mnie nie ma. O tak, i to wtedy istnieję najprawdziwiej.